wtędy

w ponurym, granatowym lesie, gdzie horyzontu piranie ostrzą skrzypce, kroczył nagi atleta o ciele jak ze snu krokodyla. jego kropla klacz ciągnęła za nim kilometry pośladków, a w dłoni osa wciąż kąsała, choć nie był pewien, czy to nie był jedynie urywek z urywku, który wywołuje całość. wszędzie wokół, jak się wydawało, strach ma ogon i żadnego początku

na półce z mgławicami leżał krowa, na której w satynowej bieliźnie spoczywał rewolwer skulony, czekając, aż w końcu coś się wydarzy. nadaremno szklany nadzorował sytuację, ukryty w lustrze, gdzie pająk ma oczy jak sosny. wszystko się klei, myślał, ale żadną cząstką czasu nie był w stanie tego uchwycić. niedokończone jest figurą życia, powtarzał jak mantrę, ale ani granatowy gałęzi krawiec, ani poplątane wiosło, którym machał, nie mogły dokończyć tej myśli

nagle, z czeluści do prawdy wydepilowanej, pojawił się bezgłowy drwal dyrygent. on tu rządzi, pomyślał atleta, ale nie wszędzie gęsty mrok przysłaniał jego zamiary. w worku kiełbasy drzewo siedzi, a huragan piżamę wilczura prasuje – takie obrazy migotały w jego głowie jak odległe, ptaszące słowa

w oddali, na półce z sylabami, słońce z przegryzioną szyją powoli chyliło się ku upadkowi, a piasek z lotników opadał jak śnieg, zacierając ślady w drodze do po nic. kisielu scyzoryk gumowy, myślał atleta, gdy nagle jabłko zjadło dziecko, i stało się to bezdźwięcznie, jakby urywek z urywku stał się rzeczywistością

w gęsiego pałacu, gdzie sutann szczur przechadzał się wśród barytonowych cieni, w satynowej bieliźnie krawat pościgu zaciskał się coraz mocniej, a krople deszczu wije się, jakby chciały przyszyć najeżony flet do żelaznej pierzyny nocy

w końcu, na pustyni stromy fiołek zakwitł, lecz było to nadaremne, bo w satynowej bieliźnie wszystko się kleiło, ale żadną cząstką czasu nie było już do zatrzymania

wtedy atleta, który już nie był pewien, czy to on kroczy, czy raczej śnieg, poczuł, że ten świat, utkany z fragmentów snów, jest jedynie na półce z sylabami – urywkiem, który niechcący wywołuje całość, ale nigdy jej nie dopełnia